Spis treści |
---|
Historia choroby |
rok 2007 |
rok 2008 |
rok 2009 |
rok 2010 |
Dzień dzisiejszy |
Wszystkie strony |
Rok 2010
Od roku 2009 staramy się codziennie chodzić z Michałem po Sępolnie oraz po bliskich nadodrzańskich bulwarach. Wieczorem (po powrocie ojca z pracy), a w weekendy dwu-trzykrotnie Michał z ojcem wyruszają na spacery – wycieczki po Wrocławiu. Odwiedzają wszystkie zakątki Parku Szczytnickiego, są na wszystkich arenach Stadionu Olimpijskiego, na basenie, na kortach tenisowych, obserwują treningi żużlowców. Przemierzają wzdłuż i wszerz wrocławski Rynek, Ostrów Tumski. Michał w tych spacerach wykorzystuje wszystkie napotkane poręcze i barierki. Jeździmy, jeszcze nieregularnie, do stadniny koni najpierw w Wielkiej Lipie, potem w Wilczycach. Właściciele obu stadnin bardzo chcą nam pomóc.
W domu Michał chodzi samodzielnie, samodzielnie wykonuje wiele czynności związanych z samoobsługą, pomaga w codziennych czynnościach. Nie może zostać jeszcze sam w domu, ale mamy nadzieję, że kiedyś będzie to możliwe.
Wprowadzamy masaż czaszkowo – krzyżowy (pani Ewa Baranowska). Główny masażysta Michała, Adrian Lewandowski, wprowadza dodatkowe rodzaje masażu (dotąd dominował refleksologiczny).
Intensywnie pracuje stały, pięciosobowy zespół terapeutów, zajęcia nadal odbywają się codziennie (poza niedzielami). Są dodatkowe spotkania, konsultacje, badania. Kierunek rehabilitacji nadaje Roman Olejniczak. Co kilka miesięcy zapraszamy na stałe konsultacje pana Tomasz Kabałę, który ocenia efekty pracy, proponuje dodatkowe działania. Podobnie jak Roman, podchodzi do pacjenta holistycznie – bierze pod uwagę ciało, umysł, emocje. Podobnie jak profesor Talar, zawsze zwraca się do Michała. Spotkania z nim są dla nas bardzo ważne.
W miarę możliwości wyjeżdżamy w góry, odwiedzamy rodzinę i znajomych. Dom jest otwarty – przychodzą życzliwi, pełni energii i pomysłów krewni, przyjaciele i znajomi. Panuje dobra atmosfera – sprzyjająca powrotowi do życia.
Niedawno przeczytaliśmy artykuł o sukcesach terapii śmiechem – po pierwszych miesiącach szoku intuicyjnie stosował ją ojciec. Okazało się, że jest to bardzo dobry sposób stymulacji, budzenia chęci do życia.
październik 2010
Po wielomiesięcznych konsultacjach z nefrologiem (dr Barbarą Bolanowską) i urologiem (dr Ryszardem Herbeciem) decydujemy się na operację usunięcia kamienia. Po operacji znów intensywna rehabilitacja – czwarty rok codziennie (od poniedziałku do soboty włącznie) przychodzą nasi terapeuci. Znów konsultacje z panem Tomaszem Kabałą dotyczące efektów rehabilitacji i dalszych działań.
Trwa intensywna terapia mowy – Michał rozumie innych, ale nadal ma kłopot ze znalezieniem słów, z formułowaniem zdań. Mimo dysfunkcji kontakt jest werbalny, zwłaszcza w rodzinnym, zaprzyjaźnionym gronie. Michał wyraża swoje potrzeby, żartuje, pyta. Coraz więcej słów, zdań wypowiada spontanicznie, bez podpowiedzi. Trwa terapia czytania i pisania. Są efekty, ale to znowu długotrwały proces. Michał w komunikacji cały czas wspomaga się gestem, żywą mimiką twarzy, słowem – hasłem.
Głównie rodzina prowadzi ergoterapię – terapię przez pracę. Michał pomaga kosić ogródek, opróżnić zmywarkę, pokroić warzywa.
Trwa budowanie relacji społecznych. Związki emocjonalne w rodzinie pozostały tak samo silne jak przed wypadkiem. Jest kłopot z wychodzeniem do ludzi z zewnątrz, nawet bliskich. Między innymi dzięki codziennej współpracy z fizjoterapeutką Ulą Pośnik poszerzamy pole aktywności Michała, który uczestniczy w spotkaniach młodych ludzi, bez stałej obecności rodziców.
Ważną rolę odgrywają tu przyjaciele i koledzy, ale ci dawni mają swoje życie – studiują, pracują, wyjeżdżają. Stale obecny jest Maciek, znajomy Michała sprzed wypadku, teraz przyjaciel domu. Często przychodzi inny Maciek – kumpel jeszcze z podstawówki. To ważny kontakt. Piotrek wpada zawsze, jeśli jest tylko we Wrocławiu. Przynosi gitarę, śpiewamy. Prawie jak dawniej. Paweł i Alek mieszkają w USA, Grzesiek na Litwie, ale odwiedzają nas zawsze, gdy są w Polsce. Zrodziły się nowe znajomości – dobrym kolegą Michała został Rafał, który rehabilitował Michała prawie trzy lata i nadal jest z nami w kontakcie.