Spis treści
Historia choroby
rok 2007
rok 2008
rok 2009
rok 2010
Dzień dzisiejszy
Wszystkie strony

Pomaga nam wielu ludzi, wielu  pyta o postępy Michała. Jak opowiedzieć o stanie zdrowia Michała, nie naruszając jego prawa do prywatności? Nie o wszystkim trzeba pisać. Myślę, że Państwo to rozumiecie.  Z drugiej strony, chcemy pokazać, jak są wykorzystywane gromadzone fundusze i jakie dzięki nim uzyskujemy efekty. Do podania takich informacji czujemy się zobowiązani.

Rodziny dotknięte nieszczęściem – podobne do nas – potrzebują szczegółowej informacji, żeby mogły jak najlepiej pomóc bliskiemu człowiekowi. One potrzebują przykładu, instrukcji. Te rodziny zapraszamy do nas, do domu. Tym rodzinom opowiadamy i pokazujemy najwięcej. Michał wyraził na to zgodę. Dla pozostałych, których zły los na szczęście ominął, przygotowaliśmy – także za zgodą Michała –  informacje bardziej  ogólne.

 


ROK 2007

 


23 czerwca 2007 –  wypadek samochodowy, uraz czaszkowo – mózgowy, porażenie prawej strony, liczne złamania, brak przytomności, stan śpiączki. Nieznana nam pani pielęgniarka podnosi głowę Michała. Chcielibyśmy jej podziękować. Pierwsza operacja -  uratowanie życia w szpitalu w Ostrowi Mazowieckiej,

czerwiec, lipiec, sierpień 2007 – Oddział Intensywnej Terapii                    w Bielańskim Szpitalu w Warszawie; najpierw walka o życie, odzyskanie przytomności, brak świadomości, potem dwie operacje ortopedyczne, w tym jedna bardzo skomplikowana ( chirurdzy dr Bendek i dr Nieznański mówią, że gdyby mieli takie złamanie, chcieliby być tak zoperowani). Są nowe powikłania. Ordynator Tomasz Markowski  tłumaczy nam przebieg leczenia, uświadamia powagę sytuacji, bardzo mocno wspierają nas dr Jakub Siemianowski i dr Magdalena Komorowska. Naszą podporą jest rehabilitant Michał Kozdroń.

Przez pierwsze miesiące nasi główni doradcy to dr Dorota Hausner-Sypek       i Piotr Sadowski – przekazują wskazówki, konsultują przebieg choroby               z wieloma ludźmi, doradzają, wspierają. Przyjaciele i znajomi oferują wszelką możliwą pomoc – to wielkie pospolite ruszenie. Dyrektor szkoły, Marianna Boberska, pomaga tak, jakby była bliską krewną.

W sierpniu zostają przywrócone umiejętności samodzielnego oddychania              i jedzenia. Michał nie mówi.

Pierwsze kontakty z profesorem Janem Talarem z Bydgoszczy – to on mobilizuje nas do stałego stymulowania Michała różnorodnymi bodźcami, do rozpoczęcia wczesnej rehabilitacji – to jedyna szansa na  powrót Michała do życia. Profesor mówi: „Tak, cuda są możliwe, ale żeby dokonał się cud, potrzeba codziennej, długotrwałej pracy kilku osób.” Uczy nas metod wielokierunkowej stymulacji (pokazuje na nas działania, potem każe siebie traktować jak pacjenta, koryguje błędy). Uczy nas właściwego stosunku do Michała.

Miotamy się między rozpaczą i nadzieją. Nadzieją dziecinną, że Michał wkrótce wstanie i będzie jak dawniej. Dzięki profesorowi Talarowi nie skupiamy się na emocjach, ale na działaniach. Siostry na Oddziale Intensywnej Terapii pytają, skąd mamy tyle energii. Na wielu takich oddziałach i lekarze,      i pielęgniarki (nawet oddani) uważają, że rodzina ma stać i patrzeć. A czas jest wtedy przeciwko nam. Trzeba działać jak najszybciej, dostosowując się do aktualnego stanu chorego – stale, cierpliwie, nieustępliwie i na wszystkie zmysły. Pomaga nam pan Tomasz Szwed. Jakiś czas zajmował się pomocą ludziom w śpiączce. Uczy nas wyciszenia, dostosowania się do rytmu Michała, nawiązywania kontaktu pozawerbalnego.

wrzesień, październik 2007 – pobyt w znanej Klinice Rehabilitacji         w Bydgoszczy. Wielkie nadzieje, starania wielu osób i – klęska. Michał jest zdezorientowany, przerażony. Problem stanowi nawet siedzenie w wózku. Są pierwsze, trudne próby pionizowana.  Potrzebna kolejna operacja. Szef kliniki, profesor Hagner, panie dr Łukowicz i dr Krystofczyk  robią wszystko, aby operacja odbyła się  na miejscu, w bydgoskim Szpitalu Uniwersyteckim. Udało się.  W Bydgoszczy Michał odbudowuje swój organizm po powypadkowym wyniszczeniu. Już wiemy, że przed nami długa droga, ale są pozytywne efekty codziennego masażu i biernych ćwiczeń (rano i po południu), ciągłej stymulacji przez bliskich.  Jesteśmy przygotowani do powrotu do domu –  na rekonwalescencję  i następny etap rehabilitacji.

koniec października, listopad 2007 –  powrót do domu, na noszach. Czekają przyjaciele. Będą nas wspierać nieustannie.  Już drugiego dnia po powrocie przychodzi rehabilitantka  i masażysta. Ćwiczenia  wyłącznie bierne. Michał usiądzie dopiero za kilka tygodni. Tworzymy domową klinikę rehabilitacyjną. W listopadzie dodajemy masaż refleksologiczny, działanie kamertonami, lampę biotron, stymulację impulsami elektrycznymi (Tens) – potem dowiadujemy się, że jest raczej niewskazana w pracy z pacjentem neurologicznym. Trwa nieustanna terapia rodzinna – wyścigi, kto wywoła najwięcej uśmiechu na twarzy Michała. Zwycięzcą jest ojciec. Coraz lepszy kontakt – ale bezsłowny. Michał nadal nie mówi. Dochodzą zajęcia z neurologopedami. Nie na wszystkie działania Michał się zgadza.

grudzień 2007 – jest po raz pierwszy rehabilitacja refundowana, pojawia się Jakub, student dr Paprockiej,  pierwszy wolontariusz do ćwiczeń metodą PNF. Trwają konsultacje lekarskie – zapraszamy neurologów, lekarzy rehabilitacji, ortopedów, lekarzy łączących medycynę tradycyjną                        z alternatywnymi metodami.

Michał chce spokoju. Nawet  golenie  odbiera jako brutalny atak. Przy tej okazji wykrzyczał pierwsze słowa - tradycyjne polskie : „ ku…  ..ać”. Wywołało to nasz entuzjazm i euforię. Powoli kolejne słowa wywołuje logopeda. Jednocześnie pojawiają się nowe dolegliwości, powikłania neurologiczne. Szukamy dodatkowych, alternatywnych sposobów stymulacji Michała – dzięki pomocy życzliwych ludzi z Warszawy wprowadzamy celebriolizynę (zastrzyki stymulujące pracę mózgu). Czy słusznie, nie wiadomo.

Codziennie są masaże, bierna rehabilitacja, zajęcia z neurologopedą.

Wprowadzamy muzykoterapię, którą prowadzi pani Sylwia Żyhałko. Przychodzi także neuropsycholog, pani Grażyna Sobala. Bieżące , standardowe badania wykonujemy w porozumieniu z  naszą przychodnią   - przychodzą pani dr Katarzyna Janik i  pani Hanna Trzciałkowska, pielęgniarka.

 


ROK  2008

 


styczeń 2008 – rozpoczyna pracę z Michałem Roman Olejniczak, stosuje nowoczesne techniki rehabilitacji, będzie już z nami na stałe, z czasem w miarę możliwości będzie koordynować działania tworzonego zespołu. To on  za rok powie - „Jestem świadkiem cudu.” Odwiedza nas profesor Talar – ma nowe propozycje, m.in. kupno wanny z hydromasażem. Realizujemy ten pomysł.

marzec 2008 – konieczna operacja ortopedyczna, to decyzja dr. Jarosława Jakiela. Dzięki niemu Michał za kilka miesięcy stanie na nogi. Najpierw nastąpi osłabienie organizmu, m.in. po terapii antybiotykowej i środkach przeciwbólowych. W przypadku Michała każdy powrót funkcji to długi proces wymagający wytrwałej pracy. Po operacji konieczna intensywna, trudna dla Michała rehabilitacja. Szukamy odpowiednich ludzi. Zespół się powiększa, ćwiczymy dwa razy dziennie –  pracują z oddaniem pani Krystyna Bączyk, Galina Annjuk i Bogdan Majczyk (oni wprowadzają dodatkowo krioterapię), pani Dorota Simon.

Są z nami przyjaciele. Pani logopeda robi zajęcia nawet w szpitalu, walczy razem z nami o Michała niemal codziennie. Masażystą Michała jest Adrian Lewandowski (przyjeżdża do nas dwa razy w tygodniu). Masaż refleksologiczny, kamertony stosuje Helena Smereczyńska – jest u nas trzy razy w tygodniu, wierzy, że Michał stanie nogi i dodaje nam otuchy.

kwiecień 2008

Pierwszego kwietnia, pierwszy raz po powrocie do domu z Bydgoszczy, wyruszamy na dwór, na ogródek. Zaczyna się  nowy etap.

Michał coraz lepiej współpracuje. Zgodnie z zasadą  profesora Talara, trzeba o wszystkich działaniach uprzedzać, nie zaskakiwać. Profesor zawsze przedstawiał się choremu, tłumaczył swoje działania, zawsze mówił: „Panie Michale”.

Potrzebna empatia – jak my byśmy się czuli cały czas atakowani przez innych, całkowicie od nich uzależnieni? Jakże często zdrowi ludzie odmawiają chorym prawa do własnego zdania, do złości i gniewu, do niezadowolenia, do złego nastroju, także do intymności. Niemal automatycznie człowiek w tak ciężkim stanie zostaje uprzedmiotowiony. Taki sposób traktowania prowadzi do zamknięcia pacjenta,  formą obrony może być agresja lub zobojętnienie. To ogromne niebezpieczeństwo, które może zamknąć drogę powrotu do życia. Nas ostrzeżono przed takim zachowaniem, poza tym intuicyjnie traktowaliśmy Michała z szacunkiem i jak dorosłego.  To szansa, żeby chory znów poczuł się osobą, która w jakimś stopniu – oby coraz większym – może o sobie decydować. To podstawa rehabilitacji. Tak dzieje się w przypadku Michała, który odbudowuje poczucie własnej tożsamości.

Kupujemy pionizator – Michał stoi coraz dłużej, ale zaczynaliśmy od jednej minuty. Michał sam nie mógł się podnieść z krzesła.

Kupujemy schodołaz – trzeba wyjeżdżać na zewnątrz, nie zamykać się     w domu. Trzeba zjechać z pierwszego piętra. Na dworze jesteśmy niemal codziennie. Roman blokuje kupno wózka elektrycznego - „Nie będzie potrzebny. Michał będzie chodził.” - mówi.

Z rehabilitantami ruszamy nad Odrę. Z pomocą Rafała schodzimy (zjeżdżamy) nad  sam brzeg rzeki, odpoczywamy na trawie. Prawie jak dawniej.

Trwa bardzo intensywna praca logopedy – pani Lucyna przychodzi kilka razy w tygodniu.

Organizujemy konsultacje ze specjalistami – szukamy najlepszych rozwiązań.

wrzesień 2008

23 września Michał z pomocą Galiny i Bogdana wykonuje  pierwsze kroki -  ponad rok po wypadku ruszyła prawa, porażona noga. To przełomowa chwila. Rozpoczyna się nowy etap współpracy Michała z terapeutami. Może wtedy Michał zaczął wierzyć w siebie, może wtedy zaczął akceptować sytuację. Wcześniej gestem i miną pokazywał, że jest źle, że nie akceptuje siebie, nie akceptuje sytuacji. Znajoma pani psycholog określiła ten stan jako rozpacz. Teraz ciało zaczęło go słuchać – przynajmniej w pewnym stopniu.

 


ROK 2009

 

styczeń 2009

Na kolejnych konsultacjach w domu dr Jakiel, ortopeda Michała, mówi: „Sukces. Już nie jestem potrzebny.” Wkrótce wózek inwalidzki wyniesiemy na strych. Michał z naszą pomocą wsiada do samochodu.

luty 2009

Jedna doba w szpitalu – obserwacja neurologiczna. Michał chodzi, podpierając się dużym kijem. Trzeba dbać o to, żeby ucząc się chodzić, nie nabrał złych nawyków.

W procesie odbudowywania poczucia własnej tożsamości wspomaga nas pani dr Przesmycka-Kamińska, neuropsycholog. Jak profesor Talar, podkreśla podmiotowość pacjenta. Obowiązuje zasada jak najmniejszej, tylko koniecznej ingerencji.

Trwa intensywna rehabilitacja w warunkach domowych (z przyczyn psychologicznych tylko w domu Michał ma szansę wrócić do życia) – rodzina    i przyjaciele pracują nieustannie, codziennie dwa, trzy zajęcia prowadzą specjaliści.

marzec 2009

Konieczna stała kontrola i opieka lekarza neurologa, urologa i nefrologa, regularne badania (zwłaszcza usg).

Następują kolejne zmiany w naszym zespole rehabilitantów i terapeutów. Rezygnujemy z muzykoterapii – zastępują ją zajęcia z rodziną i spotkania          z zaprzyjaźnionymi ludźmi (wspólne śpiewanie przy akompaniamencie instrumentów). Muzyka odgrywa ważną rolę w terapii mowy.

Wprowadzamy dodatkową terapię doktor Masgutowej połączoną               z gimnastyką mózgu (dwa razy w tygodniu).

kwiecień 2009

Pierwszy raz po wypadku wyjeżdżamy w góry, bez wózka. Michał dobrze znosi podróż. Będziemy wyjeżdżać często – choć na kilka dni. Trzeba funkcjonować poza domem. To także forma terapii. Wracamy do znanych Michałowi miejsc i ludzi. Siedzimy jak dawniej przy ognisku. Podjeżdżamy samochodem na przełęcz, potem 100, 200 metrów schodzimy.

Toczy się walka z drobniejszymi dolegliwościami, które przeszkadzają      w rehabilitacji. Na szczęście  Michał jest  odporny –  nie przeziębia się, nie zaraża się od innych.

maj, czerwiec 2009

Michał chyba w pewnym stopniu akceptuje sytuację, dostrzega postępy, wie, jak było ciężko. Poprawa stanu fizycznego przynosi poprawę stanu psychicznego i odwrotnie. Michał wciąż nie jest otwarty na kontakty z ludźmi spoza kręgu rodziny i najbliższych przyjaciół. Codziennie schodzimy na ogródek, wydłużamy trasy spacerów. Ćwiczymy na orbitreku. Michał w pełni współpracuje   z  terapeutami.

lipiec, sierpień 2009

Kolejne wyjazdy do Gierałtowa. Potrzebne są przerwy w intensywnej rehabilitacji. Michał musi odpocząć od narzuconego mu rytmu – ale trwa nadal wszechstronna stymulacja, Michał ma dużo wrażeń, ruchu, wspólnych zajęć. Inne warunki mieszkaniowe to nowe zadania. Pracujemy nad pamięcią długotrwałą i świeżą. Rozmawiamy o przeszlości (rekonstrukcja biografii),        o minionym dniu. Oglądamy zdjęcia dawne i dzisiejsze. Michał rozumie, co mówimy, ale ma problemy z mówieniem – ze znalezieniem słów,                        z formułowaniem zdań. Pracujemy intensywnie pod kierunkiem neurologopedy. To jednak niesamowite, że są postępy, że można przywracać zaburzone funkcje. W ilu procentach? Tego nie wiemy, ale idziemy naprzód. Nie wolno się zatrzymać. Trwa nieustanna stymulacja, motywowanie do aktywności intelektualnej, werbalnej, fizycznej.

 


Rok 2010

 

 

Od roku 2009 staramy się codziennie chodzić z Michałem po  Sępolnie oraz po bliskich nadodrzańskich bulwarach. Wieczorem (po powrocie ojca          z pracy), a w weekendy dwu-trzykrotnie Michał  z ojcem wyruszają na spacery – wycieczki po Wrocławiu. Odwiedzają wszystkie zakątki Parku Szczytnickiego, są na wszystkich arenach Stadionu Olimpijskiego, na basenie, na kortach tenisowych, obserwują treningi żużlowców. Przemierzają wzdłuż        i wszerz wrocławski Rynek, Ostrów Tumski. Michał w tych spacerach wykorzystuje wszystkie napotkane poręcze i barierki. Jeździmy, jeszcze nieregularnie, do stadniny koni najpierw w Wielkiej Lipie, potem w Wilczycach. Właściciele obu stadnin bardzo chcą nam pomóc.

W domu Michał chodzi samodzielnie, samodzielnie wykonuje wiele czynności związanych z samoobsługą, pomaga w codziennych czynnościach. Nie może zostać jeszcze sam w domu, ale mamy nadzieję, że kiedyś będzie to możliwe.

Wprowadzamy masaż czaszkowo – krzyżowy (pani Ewa Baranowska). Główny masażysta Michała, Adrian Lewandowski, wprowadza dodatkowe rodzaje masażu (dotąd dominował refleksologiczny).

Intensywnie pracuje stały, pięciosobowy zespół terapeutów, zajęcia nadal odbywają się codziennie (poza niedzielami). Są dodatkowe spotkania, konsultacje, badania. Kierunek rehabilitacji nadaje Roman Olejniczak. Co kilka miesięcy zapraszamy na stałe konsultacje pana Tomasz Kabałę, który ocenia efekty pracy, proponuje dodatkowe działania. Podobnie jak Roman, podchodzi  do pacjenta holistycznie – bierze pod uwagę ciało, umysł, emocje. Podobnie jak profesor Talar, zawsze zwraca się do Michała. Spotkania z nim są dla nas bardzo ważne.

W miarę możliwości wyjeżdżamy w góry, odwiedzamy rodzinę                 i znajomych. Dom jest otwarty – przychodzą życzliwi, pełni energii i pomysłów krewni, przyjaciele i znajomi. Panuje dobra atmosfera – sprzyjająca powrotowi do życia.

Niedawno przeczytaliśmy artykuł o sukcesach terapii śmiechem –  po pierwszych miesiącach szoku intuicyjnie stosował ją ojciec. Okazało się, że  jest to bardzo dobry sposób stymulacji, budzenia chęci do życia.

październik 2010

Po wielomiesięcznych konsultacjach z nefrologiem (dr Barbarą Bolanowską) i urologiem (dr Ryszardem Herbeciem) decydujemy się na operację usunięcia kamienia. Po operacji znów intensywna rehabilitacja – czwarty rok codziennie (od poniedziałku do soboty włącznie) przychodzą nasi terapeuci. Znów konsultacje z panem Tomaszem Kabałą dotyczące efektów rehabilitacji i dalszych działań.

Trwa intensywna terapia mowy – Michał rozumie innych, ale nadal ma kłopot ze znalezieniem słów, z  formułowaniem zdań. Mimo dysfunkcji kontakt jest werbalny, zwłaszcza w rodzinnym, zaprzyjaźnionym gronie. Michał wyraża swoje potrzeby, żartuje, pyta. Coraz więcej słów, zdań wypowiada spontanicznie, bez podpowiedzi. Trwa terapia czytania i pisania. Są efekty, ale to znowu długotrwały proces. Michał w komunikacji cały czas wspomaga się gestem, żywą mimiką twarzy, słowem – hasłem.

Głównie rodzina prowadzi ergoterapię – terapię przez pracę. Michał pomaga kosić ogródek, opróżnić zmywarkę, pokroić warzywa.

Trwa budowanie relacji społecznych. Związki emocjonalne w rodzinie pozostały tak samo silne jak przed wypadkiem. Jest kłopot z wychodzeniem do ludzi z zewnątrz, nawet bliskich. Między innymi dzięki codziennej współpracy      z fizjoterapeutką Ulą Pośnik poszerzamy pole aktywności Michała, który uczestniczy w spotkaniach młodych ludzi, bez stałej obecności rodziców.

Ważną rolę odgrywają tu przyjaciele i koledzy, ale ci dawni mają swoje życie – studiują, pracują, wyjeżdżają. Stale obecny jest Maciek, znajomy Michała sprzed wypadku, teraz przyjaciel domu. Często  przychodzi  inny Maciek – kumpel jeszcze z podstawówki. To ważny kontakt. Piotrek wpada zawsze, jeśli jest tylko we Wrocławiu. Przynosi gitarę, śpiewamy.  Prawie jak dawniej. Paweł i Alek mieszkają w USA, Grzesiek na Litwie, ale odwiedzają nas zawsze, gdy są w Polsce. Zrodziły się nowe znajomości – dobrym kolegą Michała został Rafał, który rehabilitował Michała prawie trzy lata i nadal jest z nami      w kontakcie.

 


grudzień 2010, styczeń 2011

 

 

Aktualny skład zespołu terapeutów, częstotliwość zajęć:

1.     Roman Olejniczak (www.romanolejniczak.pl) – fizjoterapeuta specjalizujący się w rehabilitacji dorosłych pacjentów neurologicznych; magister fizjoterapii, ukończone kursy: m.in. PNF, Bobath, techniki powięziowe –  trzy, cztery  razy w tygodniu godzina, od grudnia 2007;

2.     Lucyna Boniecka, neurologopeda – jak najczęściej (nawet pięć razy w tygodniu), najmniej raz w tygodniu godzina, od grudnia 2007;

3.     Urszula Pośnik, fizjoterapeutka po licencjacie ( Szkoła Fizjoterapii Czamary we Wrocławiu), codziennie (bez weekendów) cztery godziny ( w tym spacery i wizyty u zaprzyjaźnionych ludzi); w tym wymiarze od września 2010)

4.     Adrian Lewandowski (www.adrianlewandowski.pl) - masażysta, raz w tygodniu godzina, od grudnia 2007;

5.     Joanna Dąbrowska, trener krajowy terapii doktor Masgutowej,  gimnastyka mózgu; raz lub dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny, od 2009 roku.

 

 

Dodatkowo:

Andrzej Białuk – rehabilitacja refundowana przez NFZ (około 30 razy w każdym  roku);

Ewa Baranowska – masaż czaszkowo – krzyżowy

Rafał Piotrowicz – ćwiczenia

Stałe konsultacje:

1.     Mgr Tomasz Kabała, specjalista fizjoterapii

2.     Dr Kazimierz Salamon, neurolog

3.     Dr Ryszard Herbeć, urolog

4.     Dr Barbara Bolanowska, nefrolog

5.     Dr Katarzyna Janik, lekarz rodzinny; pani pielęgniarka Hanna Trzciałkowska

6.     Dr Maria Barancewicz Łosek, dr Grażyna Jabłecka, dermatolodzy

 

Włączamy od czasu do czasu masaż czaszkowo – krzyżowy, przygotowujemy się do zajęć w basenie metodą PNF.

Sprzęt terapeutyczny Michała: materac, drabinki gimnastyczne i drabina, orbitrek (pożyczony od fizjoterapeutki Sylwii Szkolnickiej), piłka gimnastyczna, wkrótce dodamy rower gimnastyczny.

Ważną częścią terapii są wrocławskie spacery z ojcem (zob. film) – m.in. Rynek, Ostrów Tumski, Park Szczytnicki, tereny nad Odrą oraz  wyjazdy           z rodziną i przyjaciółmi do Nowego Gierałtowa.

Nawiązywaniu zerwanych czy zaburzonych relacji społecznych służą częste spotkania z ludźmi – dawnymi znajomymi i nowymi; wizyty i rewizyty. Trzeba pozwolić Michałowi wracać do życia, pozwalać na coraz większą samodzielność (co wymaga czasu i wzajemnej cierpliwości),  trzeba nieustannie zachęcać Michała do aktywności, do podejmowania decyzji -  to znaczy stwarzać mobilizujące, inspirujące sytuacje. Trzeba pomóc mu w pełnym odbudowaniu poczucia własnej tożsamości jako dorosłego człowieka zdolnego do podejmowania decyzji,  trzeba pomóc w  odbudowaniu poczucia własnej wartości. Konsultujemy z Michałem zawartość jego strony internetowej, tłumaczymy konieczność gromadzenia funduszy na koncie w fundacji, ukazujemy możliwości pomocy innym. To dlatego zgadzamy się na udział         w spotkaniach  specjalistów terapii – Michał i my czujemy się pożyteczni, a inni – szybciej znajdą właściwe rozwiązania, znajdą nadzieję.

 

Koszty rehabilitacji: średnio cztery tysiące miesięcznie

Najbliższe plany:

●      kontynuacja codziennej rehabilitacji w wymiarze kilku godzin prowadzonej przez specjalistów doświadczonych w pracy  z pacjentem neurologicznym;

●      rozpoczęcie zajęć na basenie;

●      częste wizyty w stadninie koni – w przyszłości hipoterapia;

●      regularne wyjazdy w góry jako czas koniecznego odpoczynku od    intensywnych ćwiczeń i źródło nowych bodźców;

●      stwarzanie warunków sprzyjających nawiązywaniu relacji społecznych;

●      pomaganie innym (między innymi poprzez dzielenie się własnym doświadczeniem). 

Roman Olejniczak, prowadzący rehabilitację Michała,  powtarza nam od czasu do czasu: „Róbmy swoje, dużo się jeszcze zmieni na lepsze. Pamiętając   o tym, jak było, dziękujmy Bogu za to, co jest.”